*Miły – uczynny, przyjazny, uprzejmy, życzliwy.
Jeśli masz konto na Instagramie i trochę szczęścia to być może widziałeś już ten obrazek:
To od kilku lat moja dewiza i cel życiowy. Ciągle się uczę. Czasem nadal szarpię się z pysznym ego ale od dawna nie mam nawet cienia wątpliwości, że to jest jedyna “strategia”, której chcę się w życiu trzymać.
Kontrowersyjne jak na osobę, która dając z siebie wszystko = będąc miłą, się wypaliła?
Nic podobnego. Jeśli zastanowimy się nad tym, co to znaczy być miłym*.
Nie będę teoretyzować, bo to nudzi (i mnie i Ciebie). Opowiem na przykładzie:
Kasia (wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci nie przypadkowe! ) od małego była miła i uczynna. Bardzo chciała, żeby wszyscy ją lubili i bardzo szybko nauczyła się, że bycie pomocnym i sprawianie ludziom przyjemności pozwala się poczuć lubianym i potrzebnym. Świetna strategi, która działała przez kilkadziesiąt lat!
Wyobraź sobie dzień, w którym zabrakło Kasi sił na bycie miłą… Gdyby zły los tak chciał, że przez lata udało jej się otoczyć jedynie stadem ludzkich interesownych hien, pewnie okazałoby się, że nikt już jej nie lubi i uschłaby gdzieś w kącie z rozpaczy i odrzucenia.
A tu niespodzianka: cała masa dobrych, bezinteresownych (kluczowe słowo!) ludzi była blisko by podtrzymać, wesprzeć, pomóc.
Okazało się, że są tacy, którzy lubią Kasię jakby BEZ POWODU, i MIMO różnych potwornie irytujących cech, a nie dlatego, że sili się na to, by być miłą.
Dzięki temu, i nie oszukujmy się – również dzięki terapii i wielogodzinnym refleksjom, Kasia nauczyła się, że:
- To moja decyzja co ja chcę wnosić do tego świata. A ja chcę wnosić dobro i czystą, bezinteresowną ludzką życzliwość.
- Życzliwość na prawdę nie kosztuje więcej niż bycie ostrożnym i podchodzenie do drugiego z rezerwą i podejrzliwością.
- Zrozumienie tego, że każdy człowiek uczestniczy w jakiejś walce, i gdyby wiedział więcej, rozumiał więcej, miał lepszy kontakt ze sobą, to nie próbowałby mnie wykorzystać. A nawet jeśli to robi , to jest jego wybór i jego sposób na życie, nie mój.
- W każdym z nas jest takie miejsce, w którym nie ma lęku przed byciem wykorzystanym. To miejsce, w którym dawanie czegoś od siebie, dzielenie się, nie zmniejsza naszego stanu posiadania lecz nas totalnie wypełnia i ozłaca. Wydaje mi się, że to jest coś co ma związek z poczuciem bezpieczeństwa.
- Bycie miłym odnosi się też do siebie samego. Umiejętność wybaczenia sobie swoich niedociągnięć ma takie samo znaczenie, jak umiejętność akceptowania innych z całym ich wachlarzem ułomności. Gdy się żyje w takiej świadomości, to prawie nic nie boli. Żadne przykre słowa. Ludzka głupota czy brak wrażliwości. Nic.
Piątką to taka okrągła cyfra, ale mam jeszcze jeden punkt. Gwiazdę wieczoru dosłownie! (U mnie minęło południe, ale gdzieś na pewno jest wieczór):
6. It is better be kind than to be right. Lepiej być miłym/dobrym, niż mieć rację. (lepiej się rymuje po zagranicznemu) O co chodzi? Chodzi o to, że nasze ego i nasz paniczny lęk przed byciem zdemaskowanym jako osobą cóż – głupia, niekompetentna, nieświatowa (wybierz swój zestaw lęków!) sprawiają, że czasem posuwamy się do tego, by kosztem innych windować swoją markę, swoją wiedzę, swoje osiągnięcia. Dlatego zależy nam, żeby nasze było na wierzchu w kłótniach. Dlatego zawsze szukamy winnego, żeby zdjąć z siebie cień podejrzeń. Dlatego piszemy ludziom wstrętne komentarze w internecie.
Podsumowując: będąc osobą najmilszą jaką znasz nie jesteś looserem, matołkiem, durniem, mięczakiem… Jesteś osobą, która szanuje innych tak samo, jak siebie samego i która zna wartość swojego (świętego!!!) spokoju ducha.
I tyle!
/Kasia
p.s. Dla szwedzkojęzycznych Polaków polecam lekturę:
p.p.s. By zobaczyć więcej genialnych obrazków, które demaskują wiele naszych ludzkich wad i lęków zapraszam Cię na konto Instagramowe ZebraZone_by_kasia Dołącz po codzienną dawkę świeżego spojrzenia na nasze codzienne zmagania z życiem. :-*