Skąd wiadomo, że jest jest się na zakręcie życia?
Czasem wiadomo, że wszystko stoi na ostrzu noża, że zmiana jest w toku, że trzeba wybrać, zdecydować, postawić wszystko na jedną kartę.
A czasem nie. Czasem kumulacja małych decyzji, podejmowanych w różnych chwilach, niezależnie od siebie, nagle zaczyna się układać w całość. Całość, o której się nawet nie miało pojęcia, że się ją buduje.
Doświadczam właśnie tego drugiego wariantu w moim życiu. Za wcześnie jeszcze, by drukować plakaty i zaproszenia. Zwykle nie piszę o czymś, co dla mnie samej do końca nie jest jasne ale dziś tak bardzo jestem uskrzydlona biegiem wydarzeń, że trudno mi jest utrzymać emocje na wodzy i pisać o czymś zupełnie innym niż zdumiewająca moc Wszechświata.
A może ta moc, to nasza własna moc? Nasza odwaga i determinacja, gotowość wychodzenia poza naszą strefę komfortu. Bo to akurat zawsze wymaga odwagi.
I czy to nie jest tak, że gdy jest gotowość i chęć, to znajdzie się i okazja, by wykonać ten wielki skok, czy obrót o 180 stopni? Bo każda decyzja zaczyna się albo od wiary w to, że podołam, albo ufności, że nawet, gdy upadnę, znajdzie się ktoś, kto mnie albo złapie, albo podniesie i otrzepie z kurzu i wstydu porażki.
Usłyszałam wczoraj bardzo pokrzepiające słowa:
“Universe is like GPS, when you take wrong turn in life it recalibrates and leads you to the right path anyway.” -Marianne Williamson.
W wolnym przekładzie:
Wszechświat jest jak GPS. Nawet gdy skręcisz w złą drogę on i tak doprowadzi cię do celu.
Nie chodzi jednak o to, by biernie czekać na objawienie naszego życiowego celu czy przeznaczenia (tego, do czego jesteśmy PRZEZNACZENI, predestynowani) , lecz o to, by ciągle być w drodze, szukać, być głodnym i ciekawym tego, co znajduje się za zakrętem…
/Kasia
p.s. Pamiętaj, daj sobie spokój.