Dzień yogi

Dziś 21 czerwca, Międzynarodowy Dzień Yogi.

Z tej “okazji” kilka obrazów, które przywracają mi równowagę.

This slideshow requires JavaScript.

A na koniec taka myśl:

Całe życie myślałam, że najpierw muszę być w czymś świetna, by to robić. Ale jak można stać się w czymś świetnym, jeśli się tego nie praktykuje, trenuje, nie uczy się tego?
To tak, jak z tym pacjentem, co nie poszedł do lekarza, bo był akurat chory…
Chore to jest odbieranie sobie szansy przeżycia czegoś nowego. Ze strachu.
Ot co!

Namaste.

Co Tobie przywraca równowagę?
Masz jakieś marzenia, które tlą się niespełnione pod zasłoną strachu?
Napisz. Podziel się! :-*

/Kasia

p.s. Pamiętaj, daj sobie spokój! <3

O sztuce bycia miłym*

*Miły – uczynny, przyjazny, uprzejmy, życzliwy.


Jeśli masz konto na Instagramie i trochę szczęścia to być może widziałeś już ten obrazek:

Be the kindest person you know.

Bądź najmilszą osobą, jaką znasz.

To od kilku lat moja dewiza i cel życiowy. Ciągle się uczę. Czasem nadal szarpię się z pysznym ego ale od dawna nie mam nawet cienia wątpliwości, że to jest jedyna “strategia”, której chcę się w życiu trzymać.
Kontrowersyjne jak na osobę, która dając z siebie wszystko = będąc miłą, się wypaliła?
Nic podobnego. Jeśli zastanowimy się nad tym, co to znaczy być miłym*.

Nie będę teoretyzować, bo to nudzi (i mnie i Ciebie). Opowiem na przykładzie:

Kasia (wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci nie przypadkowe! ) od małego była miła i uczynna. Bardzo chciała, żeby wszyscy ją lubili i bardzo szybko nauczyła się, że bycie pomocnym i sprawianie ludziom przyjemności pozwala się poczuć lubianym i potrzebnym. Świetna strategi, która działała przez kilkadziesiąt lat!
Wyobraź sobie dzień, w którym zabrakło Kasi sił na bycie miłą… Gdyby zły los tak chciał, że przez lata udało jej się otoczyć jedynie stadem ludzkich interesownych hien, pewnie okazałoby się, że nikt już jej nie lubi i uschłaby gdzieś w kącie z rozpaczy i odrzucenia.
A tu niespodzianka: cała masa dobrych, bezinteresownych (kluczowe słowo!) ludzi była blisko by podtrzymać, wesprzeć, pomóc.
Okazało się, że są tacy, którzy lubią Kasię jakby BEZ POWODU, i MIMO różnych potwornie irytujących cech, a nie dlatego, że sili się na to, by być miłą.

Dzięki temu, i nie oszukujmy się – również dzięki terapii i wielogodzinnym refleksjom, Kasia nauczyła się, że:

  1. To moja decyzja co ja chcę wnosić do tego świata. A ja chcę wnosić dobro i czystą, bezinteresowną ludzką życzliwość.
  2. Życzliwość na prawdę nie kosztuje więcej niż bycie ostrożnym i podchodzenie do drugiego z rezerwą i podejrzliwością.
  3. Zrozumienie tego, że każdy człowiek uczestniczy w jakiejś walce, i gdyby wiedział więcej, rozumiał więcej, miał lepszy kontakt ze sobą, to nie próbowałby mnie wykorzystać. A nawet jeśli to robi , to jest jego wybór i jego sposób na życie, nie mój.
  4. W każdym z nas jest takie miejsce, w którym nie ma lęku przed byciem wykorzystanym. To miejsce, w którym dawanie czegoś od siebie, dzielenie się, nie zmniejsza naszego stanu posiadania lecz nas totalnie wypełnia i ozłaca. Wydaje mi się, że to jest coś co ma związek z poczuciem bezpieczeństwa.
  5. Bycie miłym odnosi się też do siebie samego. Umiejętność wybaczenia sobie swoich niedociągnięć ma takie samo znaczenie, jak umiejętność akceptowania innych z całym ich wachlarzem ułomności. Gdy się żyje w takiej świadomości, to prawie nic nie boli. Żadne przykre słowa. Ludzka głupota czy brak wrażliwości. Nic.

Piątką to taka okrągła cyfra, ale mam jeszcze jeden punkt. Gwiazdę wieczoru dosłownie! (U mnie minęło południe, ale gdzieś na pewno jest wieczór):

6. It is better be kind than to be right. Lepiej być miłym/dobrym, niż mieć rację. (lepiej się rymuje po zagranicznemu) O co chodzi? Chodzi o to, że nasze ego i nasz paniczny lęk przed byciem zdemaskowanym jako osobą cóż – głupia, niekompetentna, nieświatowa (wybierz swój zestaw lęków!) sprawiają, że czasem posuwamy się do tego, by kosztem innych windować swoją markę, swoją wiedzę, swoje osiągnięcia. Dlatego zależy nam, żeby nasze było na wierzchu w kłótniach. Dlatego zawsze szukamy winnego, żeby zdjąć z siebie cień podejrzeń. Dlatego piszemy ludziom wstrętne komentarze w internecie.

Podsumowując: będąc osobą najmilszą jaką znasz nie jesteś looserem, matołkiem, durniem, mięczakiem… Jesteś osobą, która szanuje innych tak samo, jak siebie samego i która zna wartość swojego (świętego!!!) spokoju ducha.

I tyle!
/Kasia

p.s. Dla szwedzkojęzycznych Polaków polecam lekturę:

konsten att vara snall

Stefan Einhorn, Konsten att vara snäll

p.p.s. By zobaczyć więcej genialnych obrazków, które demaskują wiele naszych ludzkich wad i lęków zapraszam Cię na konto Instagramowe ZebraZone_by_kasia Dołącz po codzienną dawkę świeżego spojrzenia na nasze codzienne zmagania z życiem. :-*

Różnica między wiedzą a niewiedzą

Wiesz, dlaczego blogi podróżnicze, modowe czy kulinarne cieszą się większą popularnością niż takie, jak ZebraZone?
Powiem Ci.

  • Bo łatwiej jest upiec tort, nawet z pięciu pięter!, niż zmienić swoje przyzwyczajenia.
  • Bo marzenie o podróżach pozwala nam na chwile zapomnieć o tym, co nie działa tu i teraz, w naszej zwyczajnej codzienności.
  • Bo punktem wyjścia każdej zmiany jest przyjęcie do wiadomości i zaakceptowanie faktu, że siedzimy po uszy w g**nie. A takich wieści nikt nie lubi. Łatwiej jest przyjąć do wiadomości, że nie jest się ikona stylu i cała nasza garderoba jest do wymiany!

Ten ostatni punkt troszkę mnie martwi i utrudnia moją pracę ponieważ mówienie ludziom, że potrzebują zmiany to tak jakby krytyka tego, czym są dziś, jak dziś żyją.
Jedyna nadzieja w tym, że zanim doszłam do tego, o czym dziś mówię, sama popełniłam wszystkie grzechy, przed którymi dziś przestrzegam.
Popełniać błędy nie wiedząc, że można inaczej, to nie głupota, ani grzech.
Ta jedna subtelna różnica: WIEDZA – ona zmienia wszystko.
Z mojej perspektywy grzechem jest się nią nie dzielić.
Z Twojej grzechem (przecież nie napiszę, że głupotą, bo się obrazisz!) jest się nie starać. Nie chwytać szansy, która się nadarza. Zignorować szansę, który może zmienić Twoje życie w zupełnie inny sposób niż nowa wycieczka, torebka, czy przepis na marynatę do drobiu.
Tak tylko mówię. W weekend będziesz miał może szansę pomyśleć. Trochę poczytać, dołączyć do mojej listy mailingowej?
Bez względu na to, jak dziś jest ciężko, każdy może nagle zaświecić jaśniej niż samo słońce…

Światło.

Światło.

pilka

Świat nie kończy się na piłce!

Osobom mocno skoncentrowanym na mistrzostwach Europy w piłce nożnej przypominam (można mimochodem pokazać swojej drugiej połówce!):
Po więcej inspirujących obrazów zajrzyj na moje konto na Instagramie (klik!)

/Kasia

p.s. Pamiętaj, daj sobie spokój!

Twój własny GPS

Skąd wiadomo, że jest jest się na zakręcie życia?
Czasem wiadomo, że wszystko stoi na ostrzu noża, że zmiana jest w toku, że trzeba wybrać, zdecydować, postawić wszystko na jedną kartę.
A czasem nie. Czasem kumulacja małych decyzji, podejmowanych w różnych chwilach, niezależnie od siebie, nagle zaczyna się układać w całość. Całość, o której się nawet nie miało pojęcia, że się ją buduje.
Doświadczam właśnie tego drugiego wariantu w moim życiu. Za wcześnie jeszcze, by drukować plakaty i zaproszenia. Zwykle nie piszę o czymś, co dla mnie samej do końca nie jest jasne ale dziś tak bardzo jestem uskrzydlona biegiem wydarzeń, że trudno mi jest utrzymać emocje na wodzy i pisać o czymś zupełnie innym niż zdumiewająca moc Wszechświata.
A może ta moc, to nasza własna moc? Nasza odwaga i determinacja, gotowość wychodzenia poza naszą strefę komfortu. Bo to akurat zawsze wymaga odwagi.
I czy to nie jest tak, że gdy jest gotowość i chęć, to znajdzie się i okazja, by wykonać ten wielki skok, czy obrót o 180 stopni? Bo każda decyzja zaczyna się albo od wiary w to, że podołam, albo ufności, że nawet, gdy upadnę, znajdzie się ktoś, kto mnie albo złapie, albo podniesie i otrzepie z kurzu i wstydu porażki.

Usłyszałam wczoraj bardzo pokrzepiające słowa:

“Universe is like GPS, when you take wrong turn in life it recalibrates and leads you to the right path anyway.” -Marianne Williamson.

W wolnym przekładzie:
Wszechświat jest jak GPS. Nawet gdy skręcisz w złą drogę on i tak doprowadzi cię do celu.
Nie chodzi jednak o to, by biernie czekać na objawienie naszego życiowego celu czy przeznaczenia (tego, do czego jesteśmy PRZEZNACZENI, predestynowani) , lecz o to, by ciągle być w drodze, szukać, być głodnym i ciekawym tego, co znajduje się za zakrętem…

Ciekawość , ufność i odwaga.

Ciekawość , ufność i odwaga.

/Kasia

p.s. Pamiętaj, daj sobie spokój.

Posprzątałam.

Sobota i niedziela tylko z nazwy są dniami wolnymi od pracy.
Wiesz, że nie propaguję przepracowywania się kosztem własnego zdrowia i nade wszystko cenię sobie święty spokój.
Żadna z tych rzeczy nie przychodzi mi łatwo ani naturalnie ale gdy już się uda jestem najlepszą wersją siebie. Wiem, bo rodzina mi to mówi. Widzi, jak mi się wygładzają zmarszczki na czole, obniża tonacja głosu, tempo mówienia, chodzenia. Uśmiecham się więcej i częściej całuję męża. Przyrzekam. Nie ma w tym ani krzty przesady.

W ten weekend zrobiłam coś bezprecedensowego. Posprzątałam.
I cóż mogę powiedzieć?
Bardzo polecam!
Łatwiej mi się oddycha, chodzi, myśli.

Oto dowód:

Posprzątałam!

Posprzątałam!

Wyrzucałam, sortowałam, wynosiłam, oddawałam. Oczyszczałam nie tylko przestrzeń ale i umysł. Zrzucałam z siebie balast emocjonalny. Piękne doświadczenie.
Nie wiem, jak Ty sprzątasz, ale ja wyznaczyłam sobie konkretny obszar, by wiedzieć, kiedy będę gotowa. Mały, by mnie do szczętu nie wykończył (siły nadal nie te!), ale ważny.

Im bardziej się teraz uśmiechasz pod nosem, bo Ty w weekend to dom własny i u teściów oblecisz, skosisz trawę, nagotujesz jedzenia na tydzień i jeszcze pranie zrobisz a na mszy niedzielnej na obcasie całą godzinę wystoisz z włosem pięknie na szczotki podniesionym i makijażem do tonacji garsonki dopasowanym, tym bardziej Cię proszę, byś zaryzykowała taki niespotykany eksperyment: By choć czasem ROBIĆ trochę MNIEJ. Starać się odrobinę MNIEJ. I dopuścić do siebie tę szalona myśl, że TY jesteś ważniejszy/-a niż porządek i wszystkie sprawunki świata.

Miłego wieczoru!

I daj sobie wreszcie święty spokój! Choć na chwilę.

/Kasia

Rok ciała.

Czy rok to dużo, czy mało?
To zależy, czy się właśnie zaczyna, czy też kończy. Nie prawda?
Gdy jest przed nami wydaje się wiecznością. Gdy właśnie minął, zaledwie chwilą.

Dla mnie mija właśnie rok.
Rok ciała.
Rok pracy nad zrozumieniem tego, że psychika i ciało są nierozdzielne.

Można w to wierzyć lub nie. Można to nawet rozumieć, intelektualnie, ale być beznadziejnie odłączonym od swojego ciała. Używać go jako wehikułu do przenoszenia mózgu z miejsca na miejsce i werbalizacji myśli.
A nasze ciało to otwarta księga naszych emocji.
Ból głowy = stres
Rozstrój żołądka = stres
Brak apetytu = stres, lub miłość
Napięcie w ramionach = stres

Leki przeciwbólowe i probiotyki, chociaż doraźnie pomagają i zmniejszają dyskomfort cielesny, nie rozwiązują problemu, który trawi psychikę, który nas zjada od środka. Poza tym łatwiej jest przecież wyspowiadać się w okienku przychodni rejonowej, że się ma kłopoty z zatwardzeniem, niż przyznać się do palącego uczucia beznadziei, która zalewa nas od środka.
A co? Może nie?

Co by było, gdybyśmy młodzież szkolną zaczęli uczyć kontaktu z ciałem i sposobów na aktywny relaks zamiast mierzyć im czas na 300 metrów przez płotki?

Mój rok wytężonej pracy daje owoce. Póki co jeszcze wątłe i w małych ilościach ale nie poganiam ciała. Wiem, że mu to nie służy…
Piękne moje ciało. Jedyne.

2014-04-12 12.00.15

Do usłyszenia następnym razem. A teraz pamiętaj: daj sobie spokój.
/Kasia

P.s. Moja oda do ciała napisana pół roku temu. (klik)

Przyjemnostki

Bardzo ciężko pracowałam przez ostatnie tygodnie. Za ciężko.
Tak ciężko, że nie zauważyłam prawie, że bzy już przekwitają. Od kilku lat chodzę majową porą jak obłąkana po okolicy i wącham bzy. Przenoszę się w czas lat dziecinnych na własne podwórko, między nasze własne drzewka. Czuję się mała. Zadowolona. Obłażą mnie robaki, ślimak się czasem jakiś przyklei do ubrania. Czasem nawet głowa rozboli jak się tak dobrze kilka razy zanurzę i, że tak powiem, zaciągnę.
Dziś rano wreszcie oprzytomniałam i poszłam na poranny spacer. Zajęłam się sobą. Posłuchałam tego, co chce Kasia.
bzyMała sprawa, błaha sprawa. Ale tworzy trend:
Nie stawiaj siebie i tego, co dla Ciebie ważne (lub przyjemne!) zawsze na końcu.
Są chwile, okresy, kiedy trzeba skoncentrować się na pracy, rodzinie, projektach, które gonią, terminach. Problem polega na tym, że gdy się człowiek tak porządnie zanurzy w tym odmęcie, w tym wirze, to czasem mijają lata zanim się ocknie i zobaczy, że odstawił SIEBIE na boczny tor.
Nie róbmy tego. Szanujmy siebie i nasze małe przyjemności, nasze małe, wielkie potrzeby i zachcianki.
Nie trzeba od razu się buntować, dezerterować, strajkować i bukować spa na cztery doby za dwie pensje…
Za chwilę weekend. Wystarczy się troszeczkę rozpieścić, zrobić SOBIE jakąś małą przyjemnostkę. Zapytać SIEBIE: na co mam ochotę? Za czym tęsknię? Czego już dawno nie robiłam/robiłem?
Przejażdżka rowerem
Spacer
Rozmontowanie silnika kosiarki, żeby zobaczyć, jak wygląda od środka
Ciasto rabarbarowe (mój plan!)
Dwa rozdziały książki, która zbiera kurz na szafce nocnej
Kieliszek rosé (też mój plan!!)
Cisza (również mój!)
Śpiewanie pod prysznicem mimo protestów rodziny…

Coś, co rozpocznie nowy trend. Wyśle Twoim komórkom* wiadomość:
Troszczę się o Ciebie, ciało. Jesteś dla mnie ważne. Liczysz się, Kasiu, Basiu, Monisiu, Martusiu, Marylko, i Ty Aneczko. Roberciku, Arturku, Radeczku, Wojtusiu, widzę Cię i szanuję.

Zaopiekuj się sobą!

Zaopiekuj się sobą!

Ciało to na pewno zauważy. Zobaczysz. Spróbuj i przekonaj się!
Troszeczkę każdego dnia. Żeby życie całe nie uciekło. Bo to straszna szkoda.

Jeśli masz ochotę podziel się swoimi przyjemnostkami weekendowymi w komentarzu.
Lub jeszcze lepiej! Sfotografuj je i umieść na instagramie z #dajsobiespokój @zebrazone
Dobrego weekendu i pamietaj: daj sobie spokój!

/Kasia

*tym w mózgu i ciele, nie na ajfona!

ZebraZone na nowej platformie

Witaj!

Znasz mnie prawdopodobnie ze szwedzkiej platformy bloggplatsen.se, z której po ponad dwóch latach nieśmiałego pisania wyrosłam.
Tekstów, których jest prawie 500, nie dało się przenieść tutaj. Możesz do nich powracać pod adresem www.zebrazone.bloggplatsen.se

Mam nadzieję, że ZebraZone na polskojęzycznej platformie będzie dla Ciebie bardziej przejrzysta i łatwiejsza w obsłudze.

Zatrzymaj się.

Zatrzymaj się.

Continue reading