Bardzo ciężko pracowałam przez ostatnie tygodnie. Za ciężko.
Tak ciężko, że nie zauważyłam prawie, że bzy już przekwitają. Od kilku lat chodzę majową porą jak obłąkana po okolicy i wącham bzy. Przenoszę się w czas lat dziecinnych na własne podwórko, między nasze własne drzewka. Czuję się mała. Zadowolona. Obłażą mnie robaki, ślimak się czasem jakiś przyklei do ubrania. Czasem nawet głowa rozboli jak się tak dobrze kilka razy zanurzę i, że tak powiem, zaciągnę.
Dziś rano wreszcie oprzytomniałam i poszłam na poranny spacer. Zajęłam się sobą. Posłuchałam tego, co chce Kasia.
Mała sprawa, błaha sprawa. Ale tworzy trend:
Nie stawiaj siebie i tego, co dla Ciebie ważne (lub przyjemne!) zawsze na końcu.
Są chwile, okresy, kiedy trzeba skoncentrować się na pracy, rodzinie, projektach, które gonią, terminach. Problem polega na tym, że gdy się człowiek tak porządnie zanurzy w tym odmęcie, w tym wirze, to czasem mijają lata zanim się ocknie i zobaczy, że odstawił SIEBIE na boczny tor.
Nie róbmy tego. Szanujmy siebie i nasze małe przyjemności, nasze małe, wielkie potrzeby i zachcianki.
Nie trzeba od razu się buntować, dezerterować, strajkować i bukować spa na cztery doby za dwie pensje…
Za chwilę weekend. Wystarczy się troszeczkę rozpieścić, zrobić SOBIE jakąś małą przyjemnostkę. Zapytać SIEBIE: na co mam ochotę? Za czym tęsknię? Czego już dawno nie robiłam/robiłem?
Przejażdżka rowerem
Spacer
Rozmontowanie silnika kosiarki, żeby zobaczyć, jak wygląda od środka
Ciasto rabarbarowe (mój plan!)
Dwa rozdziały książki, która zbiera kurz na szafce nocnej
Kieliszek rosé (też mój plan!!)
Cisza (również mój!)
Śpiewanie pod prysznicem mimo protestów rodziny…
Coś, co rozpocznie nowy trend. Wyśle Twoim komórkom* wiadomość:
Troszczę się o Ciebie, ciało. Jesteś dla mnie ważne. Liczysz się, Kasiu, Basiu, Monisiu, Martusiu, Marylko, i Ty Aneczko. Roberciku, Arturku, Radeczku, Wojtusiu, widzę Cię i szanuję.
Ciało to na pewno zauważy. Zobaczysz. Spróbuj i przekonaj się!
Troszeczkę każdego dnia. Żeby życie całe nie uciekło. Bo to straszna szkoda.
Jeśli masz ochotę podziel się swoimi przyjemnostkami weekendowymi w komentarzu.
Lub jeszcze lepiej! Sfotografuj je i umieść na instagramie z #dajsobiespokój @zebrazone
Dobrego weekendu i pamietaj: daj sobie spokój!
/Kasia
*tym w mózgu i ciele, nie na ajfona!
Droga Kasiu, wiekszosc mojego doroslego zycia spedzilam zajmujac sie kims innym niz mna sama. Mialam mimo wszystko przeblyski dosyc wczesnie ze mnie tez sie cos nalezy ale wychowana na “mocna kobiete” uwazalam ze myslenie o sobie to egoism. Dobrze,ze poruszasz takie drazniace tematy. Mam nadzieje,ze dotrzesz do kobiet ktore w dalszym ciagu dzwigaja olbrzymia odpowiedzialnosc za rodzine,rodzicow,tesciow,planowanie urlopow,pamietaniu o wywiadowkach w szkole,zajeciach poza lekcyjnych,rocznicach slubow,imieninach ,urodzinach itp. Przeczytalam ostatnio 2 ksiazki napisane przez Pauline Mlynarska, jej ostatnie ksiazki, tytuly niestety nie utkwily mi w glowie. Polecam je wszystkim kobietom na calym swiecie. Sa zabawne i bardzo madre. Od kilku lat dbam o siebie. Moze dlatego ze zakonczylam “na pozor szczesliwy zwiazek” ktory prawie mnie wykonczyl psychicznie i dobil materialnie. Dbam o siebie bo bardzo mni na mnie samej zalezy. Usciski
Sprawdzę co to za książki Marylko, dzięki.
Słyszę czasem zwrot “zdrowy egoizm”. Chyba należy do tej samej klasy co “konstruktywna krytyka” 😉 umiejętność posługiwania się nimi to wieka sztuka!
Dlaczego zaniedbywanie siebie miałoby być czynem heroicznym, tego nie rozumiem, i nie popieram.
Buźka!
Wow, this piece of writing is nice, my younger sister is analyzing such things, therefore
I am going to tell her. http://www.yahoo.net